Kończą się powoli turnusy wisełkowe... kończą się także powoli inne nasze wyjazdy wakacyjne... cóż rzec... kończą się wakacje i nie ma na to rady...:) Za kilka dni nasze pociechy ruszą na nowo do szkół a my, rodzice, będziemy musieli sprostać wszelkim zadaniom i zajęciom dodatkowym. Większość z nas na nowo podejmie niepłatną i wymagającą pracę, jaką jest osobisty kierowca naszych nieletnich ;) Apropos pociech, z wielką radością wraz z Anią M utuliłyśmy dzisiaj w ramionach małego Ludwika, który okazał się jednakowoż zupełnie niewzruszony i przespał całą wizytę snem sprawiedliwego, co zresztą widać na dołączonym zdjęciu ;) Ludwik już w łonie mamy oddany został pod opiekę Maryji i pod patronat Jej wielkiego wielbiciela, jakim był Ludwik Maria Grignion de Montfort, autor Traktatu o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryji Panny. Ta miłość do Matki Najświętszej wpisuje się pięknie w jutrzejsze święto Matki Bożej Częstochowskiej. Słowo Ojca na ten dzień jest wyjątkowo wstrząsające:
-„ A może pozwolicie, że będę jakby za mało pokorny, ale bardzo wdzięczny wobec Matki Najświętszej, bo chcę opowiedzieć, że przez wszystkie lata mojej kapłańskiej i biskupiej posługi wszystko robiłem, co mogłem, aby w dzisiejsze święto być na Jasnej Górze. Dlaczego? Bo po więzieniu włocławskim i lądzkim przyszli po nas dziś, w Jej święto, by wywieźć do straszliwego obozu Sachsenhausen. Dawne czasy, bardzo dawne, rok 1940. I stało się, że nie zostały spełnione plany tych, którzy aresztowali. Dziś jeszcze żyję i świadczę. Świadczę także o tym, o czym także dziś komuś chciałem przypomnieć, ale niepotrzebnie, bo przeczytał to w książce: Gdy były najstraszliwsze dni okrutnych doświadczeń w Dachau, jawiła się nie wiem, czy Jasna Góra, czy jakiś witraż, raczej to ostatnie... Wiedziałem jedno, że jeżeli nie uratuje Ona, nikt nie uratuje. Wybaczcie, że dziś o tym mówię, tyle lat po tamtym wydarzeniu, gdy przyszli, by młodego polskiego seminarzystę, który kończył studia seminaryjne, oderwać od ołtarza Krzyża Świętego w świątyni lądzkiej w czasie szóstej czy siódmej Mszy Świętej, do której służył, bo przecież koncelebry wtedy nie było. Zabrano go wtedy może po to, by wrócił. By wrócił nawet na dzisiejszy jeszcze dzień, dzień wielkiej radości, wielkich godów, bo tu podejdziecie za chwilę niewielką, by zawrzeć z Nią wiekuiste przymierze. Amen.” (Rekolekcje Rodzin w Wisełce, 1999-08-26-konferencja)
-„ A może pozwolicie, że będę jakby za mało pokorny, ale bardzo wdzięczny wobec Matki Najświętszej, bo chcę opowiedzieć, że przez wszystkie lata mojej kapłańskiej i biskupiej posługi wszystko robiłem, co mogłem, aby w dzisiejsze święto być na Jasnej Górze. Dlaczego? Bo po więzieniu włocławskim i lądzkim przyszli po nas dziś, w Jej święto, by wywieźć do straszliwego obozu Sachsenhausen. Dawne czasy, bardzo dawne, rok 1940. I stało się, że nie zostały spełnione plany tych, którzy aresztowali. Dziś jeszcze żyję i świadczę. Świadczę także o tym, o czym także dziś komuś chciałem przypomnieć, ale niepotrzebnie, bo przeczytał to w książce: Gdy były najstraszliwsze dni okrutnych doświadczeń w Dachau, jawiła się nie wiem, czy Jasna Góra, czy jakiś witraż, raczej to ostatnie... Wiedziałem jedno, że jeżeli nie uratuje Ona, nikt nie uratuje. Wybaczcie, że dziś o tym mówię, tyle lat po tamtym wydarzeniu, gdy przyszli, by młodego polskiego seminarzystę, który kończył studia seminaryjne, oderwać od ołtarza Krzyża Świętego w świątyni lądzkiej w czasie szóstej czy siódmej Mszy Świętej, do której służył, bo przecież koncelebry wtedy nie było. Zabrano go wtedy może po to, by wrócił. By wrócił nawet na dzisiejszy jeszcze dzień, dzień wielkiej radości, wielkich godów, bo tu podejdziecie za chwilę niewielką, by zawrzeć z Nią wiekuiste przymierze. Amen.” (Rekolekcje Rodzin w Wisełce, 1999-08-26-konferencja)
Zapraszam Was serdecznie do uczestnictwa w jutrzejszych obchodach, które są wyjątkowe bo to Jubileusz 300-lecia Koronacji Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Jeśli nie osobistego, to za pośrednictwem internetu na stronie Sanktuarium TUTAJ.
Korzystając również z okazji, chciałam złożyć najlepsze życzenia Wojtusiowi N, który to jutro właśnie kończy całe dwa latka! Niech Matka Najświętsza otula całą Waszą rodzinkę swoją macierzyńską opieką :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz