Pokonawszy przeszkody wszelkie w postaci zmęczenia naszych dzieci, guzów nabitych na głowach w momencie już-już wychodzenia z domu, zagubionych kluczy od garażu a następnie od samochodów, podnoszących ciśnienie małżonków i innych tego typu atrakcji, dotarliśmy wszyscy do Iki. Duch Święty zapłonął nie tylko w naszych sercach ale nawet w sposób widoczny pojawił się na stole przy którym siedzieliśmy. Ogień szybko ugaszono ale Duch Święty pozostał a modlitwa i uwielbienie pokonały wszystkie przeciwności.
Dziękujemy Ice za zaproszenie.
Szersza relacja zdjęciowa na stronie Ognisk :TUTAJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz